21.05.2016 - VIII RAJD ELEGANTA Z MOSINY

W sobotni poranek załoga (jeszcze bez numeru startowego) zgłosiła się na starcie VIII Rajdu Eleganta z Mosiny. Tym razem rajd zaczął się niestandardowo – na lotnisku „Airport Biernat” w Gądkach.
Po przyjeździe na miejsce otrzymaliśmy komplet dokumentów, wyprawkę żywnościową na trasę rajdu. Organizatorzy biorąc pod uwagę temperaturę powietrza zaopatrzyli nas także w wodę butelkowaną  W międzyczasie dojeżdżały pozostałe załogi, a większość z nich po odebraniu dokumentów spacerowała po terenie próby samochodowej. Część nie zdążyła jej obejść całej a już zostaliśmy wezwani na odprawę. Dowiedzieliśmy się z niej jakie czekają nas atrakcje na dwóch przygotowanych dla nas odcinkach. Zostaliśmy poinstruowani co na trasie jest PKPem i przystąpiliśmy do prób samochodowych.
Pomimo tego że pora była dość wczesna jak na start rajdu nastroje były bojowe. Bezpośrednio przyczyniła się do tego właśnie próba samochodowa, za teren której służyło całe lotnisko. Rajdowcy przyzwyczajeni do typowych „krótkich” prób mogli przekonać się jak to jest pojechać znacznie dłuższą i bardziej skomplikowaną próbę. Wielu kierowców musiało nauczyć się korzystać z podpowiedzi pilota, choć znaleźli się i tacy, którzy próbę „wykuli na pamięć”. Czasy przejazdów były bardzo różne i o ile czołówka różniła się setnymi sekund, to kilka załóg załapało także taryfę. Próba dobitnie pokazała, że nie moc samochodu się liczy a umiejętności. Najszybciej próbę samochodową jak zwykle przejechał kolega Wojciech Puk. Załoga pisząca tę relację była 3 z czasem o 5 setnych wolniejszym. Jak to zawsze bywa, jednym taka próba nie przypadła do gustu, a inni ustawiali się w kolejce do następnych pozakonkursowych przejazdów.
Po emocjach „wyścigowych” nadszedł czas aby ruszyć w trasę. Pierwszy odcinek miał być łatwy, krótki i przyjemny. Takie przynajmniej były założenia organizatorów. I faktycznie, 90% trasy to była czysta przyjemność. Trasa prowadziła takimi zakamarkami że w niektórych momentach, po wyjeździe na główną trasę dziwiliśmy się że jesteśmy w danym miejscu. Zadania były przyjemne, a zdjęcia łatwe do znalezienia. Niestety na końcu tego odcinka stało się coś czego organizatorzy nie byli w stanie przewidzieć i sprawiło duże problemy z czasem. Po pierwsze, jeden z odcinków trasy został zamknięty z racji prac modernizacyjnych, po drugie, utworzyły się dwa kilkukilometrowe korki. Pierwszy związany z przebudową trasy kolejowej i pechowym momentem mijania się na jednym torze pociągów towarowych, a drugi wyłączeniem sygnalizacji świetlnej na dość ruchliwym skrzyżowaniu. Ciepło za oknami oraz stanie w korku skutecznie nas zirytowały, a dodatkowo na mecie zjawiliśmy się mocno spóźnieni.
Po oddaniu karty drogowej otrzymaliśmy nowy komplet dokumentów na drugi odcinek z wpisanym już czasem wyjazdu(!) oraz testem do rozwiązania. Rozumiemy że organizatorzy chcieli nas zmusić do punktualnego wyjazdu, ale test był dość trudny a załoga chciała rozprostować nogi po staniu w korkach. Efekt był taki, że pomimo 10 minut które mieliśmy od oddania dokumentów do wyjazdu i tak wyjechaliśmy 15 minut po czasie. Tak naprawdę to była jedyna niedogodność tego PKC.
Drugi odcinek rajdu był znacznie dłuższy i prowadził z Mosiny do Gorzelni Turew. Tutaj także trasa była przygotowana bardzo dobrze. Była bardzo przyjemna, chociaż dość szybka, tym bardziej że trzeba było nadgonić te 15 minut straty na starcie. Trasa wiodła nas zarówno drogami utwardzonymi jak i szutrami oraz drogami leśnymi. Zdania były przyjemne, choć niektóre jak się okazało na mecie były podchwytliwe. Na tym odcinku obyło się bez nieplanowanych niespodzianek. Jedyne zaskoczeni było takie, że startowaliśmy jako jedna z ostatnich załóg z PKC, a po przybyciu na metę byliśmy drugą załogą! A po drodze mijaliśmy tylko dwie załogi! To spowodowało że baliśmy się że jechaliśmy inny niż reszta rajd.
Jednak niepotrzebnie. Na mecie otrzymaliśmy posiłek i mogliśmy zwiedzać budynek oraz teren gorzelni. Ciekawym elementem była możliwość degustacji nalewek. Jednak jako kierowca nie skorzystałem z tej okazji.
W międzyczasie pojawiły się wzorcowe przejazdy dla obydwu odcinków a po pewnym czasie także wyniki nieoficjalne. Po ustalonym czasie wyniki nieoficjalne stały się oficjalnymi. I można było ogłosić że załoga numer 13, pomimo pechowego numeru zajęła pierwsze miejsce. Drugie miejsce miała załoga numer 5 Marek Wojciechowicz i Dorota Kolber a trzecie załoga numer 6 Michał Nowicki i Marta Musiał.
Na koniec zostały wręczone puchary dla załóg z podium oraz wylosowane nagrody dla wszystkich uczestników rajdu.
Rajd opisany oczami załogi numer 13 