W sobotni
poranek załoga (jeszcze bez numeru startowego) zgłosiła się
na starcie VIII Rajdu Eleganta z Mosiny. Tym razem rajd
zaczął się niestandardowo – na lotnisku „Airport Biernat” w
Gądkach.
Po przyjeździe na miejsce otrzymaliśmy komplet dokumentów,
wyprawkę żywnościową na trasę rajdu. Organizatorzy biorąc
pod uwagę temperaturę powietrza zaopatrzyli nas także w wodę
butelkowaną W międzyczasie dojeżdżały pozostałe załogi, a
większość z nich po odebraniu dokumentów spacerowała po
terenie próby samochodowej. Część nie zdążyła jej obejść
całej a już zostaliśmy wezwani na odprawę. Dowiedzieliśmy
się z niej jakie czekają nas atrakcje na dwóch
przygotowanych dla nas odcinkach. Zostaliśmy poinstruowani
co na trasie jest PKPem i przystąpiliśmy do prób
samochodowych.
Pomimo tego że pora była dość wczesna jak na start rajdu
nastroje były bojowe. Bezpośrednio przyczyniła się do tego
właśnie próba samochodowa, za teren której służyło całe
lotnisko. Rajdowcy przyzwyczajeni do typowych „krótkich”
prób mogli przekonać się jak to jest pojechać znacznie
dłuższą i bardziej skomplikowaną próbę. Wielu kierowców
musiało nauczyć się korzystać z podpowiedzi pilota, choć
znaleźli się i tacy, którzy próbę „wykuli na pamięć”. Czasy
przejazdów były bardzo różne i o ile czołówka różniła się
setnymi sekund, to kilka załóg załapało także taryfę. Próba
dobitnie pokazała, że nie moc samochodu się liczy a
umiejętności. Najszybciej próbę samochodową jak zwykle
przejechał kolega Wojciech Puk. Załoga pisząca tę relację
była 3 z czasem o 5 setnych wolniejszym. Jak to zawsze bywa,
jednym taka próba nie przypadła do gustu, a inni ustawiali
się w kolejce do następnych pozakonkursowych przejazdów.
Po emocjach „wyścigowych” nadszedł czas aby ruszyć w trasę.
Pierwszy odcinek miał być łatwy, krótki i przyjemny. Takie
przynajmniej były założenia organizatorów. I faktycznie, 90%
trasy to była czysta przyjemność. Trasa prowadziła takimi
zakamarkami że w niektórych momentach, po wyjeździe na
główną trasę dziwiliśmy się że jesteśmy w danym miejscu.
Zadania były przyjemne, a zdjęcia łatwe do znalezienia.
Niestety na końcu tego odcinka stało się coś czego
organizatorzy nie byli w stanie przewidzieć i sprawiło duże
problemy z czasem. Po pierwsze, jeden z odcinków trasy
został zamknięty z racji prac modernizacyjnych, po drugie,
utworzyły się dwa kilkukilometrowe korki. Pierwszy związany
z przebudową trasy kolejowej i pechowym momentem mijania się
na jednym torze pociągów towarowych, a drugi wyłączeniem
sygnalizacji świetlnej na dość ruchliwym skrzyżowaniu.
Ciepło za oknami oraz stanie w korku skutecznie nas
zirytowały, a dodatkowo na mecie zjawiliśmy się mocno
spóźnieni.
Po oddaniu karty drogowej otrzymaliśmy nowy komplet
dokumentów na drugi odcinek z wpisanym już czasem wyjazdu(!)
oraz testem do rozwiązania. Rozumiemy że organizatorzy
chcieli nas zmusić do punktualnego wyjazdu, ale test był
dość trudny a załoga chciała rozprostować nogi po staniu w
korkach. Efekt był taki, że pomimo 10 minut które mieliśmy
od oddania dokumentów do wyjazdu i tak wyjechaliśmy 15 minut
po czasie. Tak naprawdę to była jedyna niedogodność tego PKC.
Drugi odcinek rajdu był znacznie dłuższy i prowadził z
Mosiny do Gorzelni Turew. Tutaj także trasa była
przygotowana bardzo dobrze. Była bardzo przyjemna, chociaż
dość szybka, tym bardziej że trzeba było nadgonić te 15
minut straty na starcie. Trasa wiodła nas zarówno drogami
utwardzonymi jak i szutrami oraz drogami leśnymi. Zdania
były przyjemne, choć niektóre jak się okazało na mecie były
podchwytliwe. Na tym odcinku obyło się bez nieplanowanych
niespodzianek. Jedyne zaskoczeni było takie, że
startowaliśmy jako jedna z ostatnich załóg z PKC, a po
przybyciu na metę byliśmy drugą załogą! A po drodze
mijaliśmy tylko dwie załogi! To spowodowało że baliśmy się
że jechaliśmy inny niż reszta rajd.
Jednak niepotrzebnie. Na mecie otrzymaliśmy posiłek i
mogliśmy zwiedzać budynek oraz teren gorzelni. Ciekawym
elementem była możliwość degustacji nalewek. Jednak jako
kierowca nie skorzystałem z tej okazji.
W międzyczasie pojawiły się wzorcowe przejazdy dla obydwu
odcinków a po pewnym czasie także wyniki nieoficjalne. Po
ustalonym czasie wyniki nieoficjalne stały się oficjalnymi.
I można było ogłosić że załoga numer 13, pomimo pechowego
numeru zajęła pierwsze miejsce. Drugie miejsce miała załoga
numer 5 Marek Wojciechowicz i Dorota Kolber a trzecie załoga
numer 6 Michał Nowicki i Marta Musiał.
Na koniec zostały wręczone puchary dla załóg z podium oraz
wylosowane nagrody dla wszystkich uczestników rajdu.
Rajd opisany oczami załogi numer 13 |